Powstrzymać efekt domina, czyli wygrać z wypaleniem zawodowym

Opublikowano: 08/12/2012

"Lekarze poświęcają bardzo dużo wysiłku, by grać rolę Boga. Niestety, ta posada jest już zajęta, a Jego udawanie prowadzi do samozniszczenia" - gorzko ironizuje amerykański chirurg-onkolog dr Bernie Siegiel. W swym bestsellerze "Miłość, medycyna i cuda" opisał, jak nauczył się pokory, szacunku dla swych pacjentów i przezwyciężył syndrom wypalenia zawodowego.

Powstrzymać efekt domina, czyli wygrać z wypaleniem zawodowym

Dr Bernie Siegiel: Kiedy zacząłem pracować w swoim zawodzie, codziennie oczekiwałem z radością stawienia czoła nowym problemom. Bardzo mnie to mobilizowało i dzięki temu praktyka nie była nudna. Jednak po kilku latach te problemy stały się monotonne. Marzyłem o łatwych dniach, kiedy wszystko szło zgodnie z planem i miałem tylko zwykłe przypadki. Ale łatwych dni nie było.
Amerykański onkolog, podobnie jak jego koledzy z całego świata, przeszedł wszystkie szczeble zawodowego zaangażowania: od młodzieńczego entuzjazmu ("wynajdę lek na raka") i dumy z pełnionej misji ("ocalę setki istnień"), poprzez konfrontację naiwnych marzeń z rzeczywistością ("operuję pół dnia, a pacjent i tak umiera") i załamanie ("moja praca to klęska"). Wypalenie zawodowe jest specyficzną reakcją jednostki na chroniczny stres związany z pracą. Dotyczy profesji charakteryzujących się ciągłym kontaktem z innymi ludźmi i wymagających zaangażowania emocjonalnego: lekarzy, nauczycieli, wychowawców, psychologów, menadżerów itp. Na syndrom ten składają się trzy czynniki: wyczerpanie emocjonalne, nadmierna personalizacja oraz brak osobistej satysfakcji z wyników pracy.

Wyczerpanie emocjonalne
Dr Bernie Siegiel: Żyłem w ciągłym napięciu. Kiedy na salę operacyjną przywożono pacjenta z silnym krwotokiem, zdenerwowany personel był bliski paniki, dopóki nie wkroczył chirurg. Wtedy to mnie żołądek skręcał się w supeł, a reszta zespołu była spokojna. Nikomu nie mogłem przekazać mojego napięcia. Tylko w sobie mogłem szukać oparcia. Czułem się wtedy rozpaczliwie samotny, oczekując od siebie tylko doskonałości. Stres nie opuszczał mnie nawet w domu. Na kilka dni przed trudną operacją wielokrotnie przeżywałem ją w duchu, modląc się, by pomyślny wynik, jakiego oczekiwałem, stał się faktem. Po operacji, nawet jeśli wszystko poszło dobrze, często budziłem się nagle w nocy rozważając, czy podjąłem słuszne decyzje.
Wyczerpanie emocjonalne to utrata energii, której towarzyszy uczucie zmęczenia. Poprzedza je najczęściej brak poczucia regeneracji sił, drażliwość i impulsywność, zwiększony wysiłek potrzebny do spełniania obowiązków zawodowych, bóle głowy, bezsenność i inne objawy psychosomatyczne, najczęściej ze strony układu trawiennego, krążenia i mięśniowego. Towarzyszą im brak naturalnej energii i radości życia, dobrego nastroju, entuzjazmu, zapału do pracy.

Depersonalizacja: etykietki i stereotypy
Dr Bernie Siegiel: O moich pacjentach myślałem jak o mechanizmach, które należy reperować. Wreszcie zacząłem w nowy sposób słuchać języka moich kolegów. Wielu z nich spóźniło się na konferencję pediatrów, tłumacząc, że właśnie został przyjęty "interesujący przypadek" - dziecko bliskie cukrzycowej śpiączki. Wstrząśnięty uświadomiłem sobie, jaki dystans taka postawa wytworzyła między lekarzami a ich "przypadkiem" - bardzo chorym, przerażonym dzieckiem i jego zmartwionymi rodzicami.
Jednym z instynktownych sposobów radzenia sobie z poczuciem wyczerpania emocjonalnego jest dystansowanie się od ludzi oraz od trudnych spraw zawodowych. Depersonalizację charakteryzują negatywne zmiany w nastawieniu do ludzi, nieczułe, zdehumanizowane reakcje na ich problemy, nadawanie etykietek, stosowanie stereotypów. Widać to w określeniach służących do opisywania ludzi - choćby w przysłowiowych już "przypadkach" - przez co nadaje im się cechy rzeczy. Kontakt z ludźmi wywołuje stres, więc się go unika. Zwiększa się także dystans dzielący od drugiej osoby: komunikuje się w sposób nieosobisty, skraca czas pracy, a nawet nie wchodzi w relacje z nimi. Takie izolowanie się od stresu zawodowego obniża napięcie, ale jednocześnie nakręca spiralę wypalania. Emocjonalne dystansowanie się od wymagań zawodowych, chłód i cynizm powodują utratę kompetencji zawodowych lub niemożność rozwoju umiejętności interpersonalnych: uważnego słuchania, empatii, komunikacji i negocjacji. Partnerstwo zmienia się w dominację i ocenianie. Depersonalizacja jest najkosztowniejszą konsekwencją wypalenia zawodowego, bo szkodzi zarówno osobie wypalającej się, czyli lekarzowi, jak i zależnej od niej, a więc pacjentowi.

Brak satysfakcji osobistej
Dr Bernie Siegiel: Po mniej więcej dziesięciu latach pracy zacząłem poważnie myśleć o zmianie zawodu. Może zostać nauczycielem, weterynarzem, psychiatrą? W dzienniku, który zacząłem


prowadzić, dawałem upust swojej rozpaczy. I wtedy jeden z moich pacjentów chorujących na raka, pianista Mark, pomógł mi zrozumieć, że mogę odzyskać równowagę duchową, nie zmieniając zawodu. Mimo że jego stan się polepszył, nie chciał wrócić na estradę: granie w domu sprawiało mu pełną satysfakcję. Nadal robił to, co kochał, ale zmienił kontekst. Zrozumiałem, że potrzebuję tego samego.
Negatywna ocena wartości własnej pracy powoduje poczucie klęski, obniżenie produktywności i nieumiejętność radzenia sobie z obciążeniami. A to, jak w reakcji domina, wywołuje niską samoocenę i depresję, które skutkują faktycznym obniżeniem jakości pracy oraz narastaniem dyskomfortu psychicznego i wyczerpaniem. Nasilają się wówczas tendencje do izolowania się oraz chęć rezygnacji z pracy. Gdy stan ten się przedłuża, pojawia się poczucie krzywdy i winy jednocześnie, co wywołuje agresję. Często towarzyszą jej różne formy ucieczki: w alkoholizm, narkomanię, lekomanię. Następuje ucieczka od środowiska, wzrasta konfliktowość przy jednoczesnym poczuciu bezradności i lęku o przyszłość. Z czasem spada odporność organizmu i pojawiają się choroby: najpierw czynnościowe, a potem mające już patologiczne podłoże w narządach. Kiepskim nastrojom i depresyjnym przeżyciom towarzyszą myśli w rodzaju: "już się skończyłem, jestem do niczego, moje życie nie ma sensu".

Jak pokonać wypalenie?
Dr Bernie Siegiel: Kiedy przeczytałem swoje notatki, coś mi zaświtało. Przez cały ten czas miałem do czynienia z kartami chorobowymi, chorobami, lekarstwami, personelem, diagnozami, ale nie z ludźmi.
Zespół wypalenia zawodowego pojawia się stopniowo, w wyniku działania stresu i współoddziaływania czynników podmiotowych i środowiskowych. Do podmiotowych należą: oczekiwania i cele zawodowe, rozbieżność między oczekiwaniami a radością życia zawodowego, poziom idealizmu-racjonalizmu, nieświadome motywacje zawodowe, mity i kompetencje profesjonalne. Czynniki środowiskowe to wymagania zawodowe, warunki jego wykonywania, klimat emocjonalno-społeczny w miejscu pracy. Czynniki te łączą nieumiejętność radzenia sobie ze stresem.
Niestety, nie ma szybkich i łatwych sposobów walki z wypaleniem. Istnieją jednak sposoby, by mu zapobiec i walczyć z już powstałym syndromem.

Rozpoznanie objawów
Dr Bernie Siegiel: Dla lekarza dzień pracy właściwie nigdy się nie kończy. Z czasem przywykłem do myśli, że spędzenie weekendu w domu to jakaś niezwykła nagroda, a nie coś, na co mogę na pewno liczyć. Poza tym czułem się podwójnie winny: odebranie kilku godzin pacjentom odczuwałem jako kradzież, tak samo pracując po szesnaście godzin dziennie, uważałem, że kradnę czas należny moim dzieciom i żonie. Nie wiedziałem, jak sobie poradzić z poczuciem winy, ani jak uporządkować moje życie. Ileż to razy byłem zbyt zmęczony, by po powrocie do domu cieszyć się rodziną. Dzieci ustawicznie pytały: "Tato, czy wezwą cię dziś wieczorem?".
Wypalenie zawodowe rozpoczyna się skrycie i przez dłuższy czas nie jest rozpoznawalne przez osobę, której dotyczy. To proces, który można podzielić na etapy. Pierwszy to stadium ostrzegawcze, w którym pojawiają się nieustające objawy przeziębienia, migrenowe bóle głowy, bezsenność, irytacja. Na tym etapie może pomóc krótki wypoczynek, a także absorbujące i relaksujące hobby: sport, praca w ogródku, twórczość artystyczna.
Drugi etap wypalenia to stadium bardziej trwałe. Charakteryzują je wybuchy irytacji, pogardliwe odnoszenie się do innych, gorsze wykonywanie zadań. Stan ten wymaga już dłuższego odpoczynku, a także rozmów w grupie. Trzeci etap to syndrom chroniczny, podczas którego rozwijają się objawy fizyczne, psychiczne i psychosomatyczne: wrzody żołądka, nadciśnienie, napady depresji, uczucie osamotnienia, alienacja. Obok zawodowych pojawiają się kryzysy małżeńskie, rodzinne, przyjacielskie. Konieczna jest tu pomoc terapeuty, a czasem także zmiana pracy.
W rozpoczęciu walki z wypaleniem zawodowym najważniejsze jest jak najwcześniejsze rozpoznanie jego objawów. W początkowych fazach można mu przeciwdziałać, wykorzystując własne zasoby odporności, takie jak regularny wypoczynek, refleksje nad swoim zawodem, uczciwa konfrontacja oczekiwań z realiami, analiza przyczyn niezadowolenia z pracy itp.

Uczciwe nazwanie problemów
Dr Bernie Siegiel: Szkolono mnie tak, żebym myślał, iż cała moja praca polega na tym, by technicznie poprawiać stan zdrowia pacjentów, by ratować im życie. Tak właśnie określany jest sukces lekarza. Ponieważ jednak czasami moim pacjentom nie poprawiało się i w końcu umierali, uważałem, że ponoszę klęskę.
Ważne jest nazwanie przeżywanych trudności, zwłaszcza wtedy, gdy praca jest podejmowana z wzniosłych motywów, w poczuciu misji, utożsamiana z powołaniem życiowym i jednocześnie z poczuciem własnej wartości. Wówczas często tłumimy problemy, nie przyznajemy się do nich, wypieramy je, zaprzeczamy, że jesteśmy zmęczeni, zniechęceni, poirytowani. Boimy się bowiem, że zmniejszy się nasza wartość, a przyznanie się do przeżywanych trudności byłoby zdradą i zaparciem się. Tymczasem werbalizacja zmniejsza napięcie, łagodzi nastawienie na sukces. Dobrze jest uświadomić sobie, że nie jesteśmy z żelaza i że nie wszystko uda się zrealizować.

Małe cele wiodą do dużego
Dr Bernie Siegiel: Musimy zdać sobie sprawę z cierpień, jakich wiele osób doznaje i na nowo zdefiniować nasze cele. Co to jest leczenie? Czy jest to transplantacja wątroby, wyleczenie jakiejś choroby, czy też umożliwienie ludziom, by osiągnęli spokój ducha i żyli pełnią życia?
Aby uniknąć frustracji i poczucia klęski, trzeba sobie stawiać realistyczne cele cząstkowe, które są możliwe do osiągnięcia. Skoncentrowanie się wyłącznie na celu ostatecznym sprawi, że zdominuje nas poczucie, iż nic nam się nie udaje. Dlatego istotne jest takie szkolenie przełożonych, by umieli dobierać zadania do indywidualnych możliwości pracowników i nie przeciążać ich. W interesie pracodawcy leży, by lekarz pracował dobrze i ze swej pracy czerpał satysfakcję. Przeciążenie go nie opłaca się. Wystąpienie objawów wypalenia w znaczący sposób może ograniczyć liczbę osób, jaką lekarz ma pod swoją opieką, a także czas trwania bezpośrednich kontaktów. Nadmiar przepracowanych w ciągu dnia godzin powoduje zmęczenie, znudzenie i stres zwłaszcza wtedy, gdy praca wymaga ciągłego, bezpośredniego kontaktu z pacjentem.

Krótkie przerwy, urlopy, wypoczynek
Dr Bernie Siegiel: Uświadomiłem sobie, że niezależnie od moich wysiłków ja także przybrałem taką obronną postawę wobec cierpienia i klęski. Ponieważ to ja sprawiałem ból, zamykałem się w sobie wtedy, gdy pacjenci potrzebowali mnie najbardziej. Stało się to oczywiste, gdy wróciłem z długiego urlopu; tylko przez kilka dni reagowałem jak ludzka istota. Wkrótce emocje ustąpiły i górę wzięło skrzywienie zawodowe.
Bardzo skutecznym sposobem radzenia sobie ze stresem są "przerwy na wytchnienie". Lekarz ma wówczas możliwość wybrania jakiejś innej, mniej stresującej pracy, podczas gdy ktoś z personelu przejmuje jego obowiązki. Ten rodzaj wycofania ma pozytywny charakter - pacjent ma zapewnioną opiekę i wsparcie, a lekarz chwilę na wyciszenie emocjonalne. Napięcie związane z pracą zmniejszają też krótsze i dłuższe urlopy. Nawet kilkudniowa przerwa: zmiana klimatu, otoczenia, towarzyszących osób, obecność rodziny i przyjaciół może odświeżyć, uspokoić, dodać energii. To świetna okazja, by się zregenerować i z nowym zapałem wrócić do pracy.

Grupy wsparcia, rodzina, przyjaciele
Dr Bernie Siegiel: Wkrótce jednak przekonałem się, że moi pacjenci mogą być dla mnie źródłem


siły. Z początku to ja zacząłem przytulać pacjentów, sądząc, że właśnie oni potrzebują mojego podtrzymania. Potem okazało się, że to ja mówię: "Potrzebuję twojego przytulenia", żeby dalej móc pracować. I nawet jeśli moi pacjenci byli podłączeni do respiratorów, starali się pochylić, żeby mnie dotknąć czy pocałować, a moje poczucie winy, zmęczenia i rozpaczy znikało. To oni mnie ratowali.
W walce ze stresem nieocenione są towarzysko-zawodowe grupy wsparcia - formalne lub nieformalne, w których pracownicy mogą przedyskutować problemy oraz uzyskać radę i oparcie. Dają one możliwość analizowania trudności i związanych z nimi odczuć, są też okazją do żartów i odprężenia się. Podzielenie się nimi z kolegami czy przełożonym pozwala inaczej spojrzeć na problemy i swój stosunek do pacjenta. Takiej analizy można dokonywać w towarzysko-zawodowych grupach wsparcia, na specjalnych zebraniach personelu lub posiedzeniach, na których omawia się problemy występujące w pracy, a także zapisując je w dzienniczku czy nagrywając na dyktafon. Ważnym czynnikiem chroniącym jest posiadanie grona bliskich przyjaciół, rodziny czy kochającego partnera. Są oni źródłem komfortu, przyjemnych doświadczeń i ciepłych uczuć, a rozmowy z nimi są niezwykle budujące. A jak widać z cytatu, również pacjenci mogą stać się dla swego lekarza nieoczekiwaną i niezwykle cenną grupą wsparcia.

Ćwiczenie umiejętności interpersonalnych
Dr Bernie Siegiel: Postanowiłem "wyjść zza biurka" i otworzyć zarówno moje serce, jak i drzwi mego gabinetu. Teraz, gdy biurko mam oparte o ścianę, siedzę z moim pacjentem twarzą w twarz, jak równy z równym. Zacząłem namawiać moich pacjentów, by mówili do mnie po imieniu. Z początku trudno być po prostu Bernie`em, a nie dr. Siegielem - spotykać innych jako osoba, a nie etykietka. Następnie popełniłem - jak na lekarza - ciężki grzech: "zbratałem się" z moimi pacjentami. Przestałem odgradzać się uczuciowo od smutnych scen, jakich codziennie musiałem być świadkiem.
Większość lekarzy rozpoczynających pracę lub już pracujących potrzebuje specjalnego przeszkolenia i przygotowania do bezpośredniej pracy z innymi ludźmi. Na studiach zdobyli tylko fachową wiedzę, a nie umiejętności. Dlatego też boleśnie przeżywają konfrontację swych idealistycznych wyobrażeń o pracy zawodowej z rzeczywistością. Młodzi lekarze potrafią bardzo profesjonalnie przeprowadzić wywiad z pacjentem, ale zupełnie nie umieją rozmawiać z nim o jego bólu, cierpieniu, wątpliwościach, śmierci. A czasem wystarczy żart, uśmiech, potrzymanie za rękę, posiedzenie na łóżku i chwila pogawędki, by podnieść nastrój i pacjentowi, i sobie. Życzliwość, tolerancja i empatia to niezwykle skuteczne lekarstwa.

Własny sposób na regenerację sił
Dr Bernie Siegiel: Tymczasem na wyższych uczelniach wpaja się bez słów ideał medycznego supermana - lekarza o nadludzkiej odporności, który ze wszystkim sobie poradzi, niczego po sobie nie okazując. Dlatego my, lekarze, ukrywamy nasz smutek z powodu złego stanu pacjenta, gniew z powodu uporu chorego, nawet radość z jego wyzdrowienia. Na ogół jesteśmy bardzo sumienni w naszej pracy, ale często nie potrafimy odprężać się, bawić, regenerować sił. Wskutek tego ignorujemy różnego rodzaju sygnały ostrzegawcze dotyczące naszego własnego zdrowia. Nic zatem dziwnego, że procent samobójstw wśród lekarzy, narkomanii i śmierci w średnim wieku jest powyżej przeciętnej.
W walce z wypaleniem zawodowym istotny jest własny sposób na regenerację sił psychofizycznych, wypoczynek w weekendy, podczas urlopów. Ważne, by problemów zawodowych nie zabierać ze sobą do domu, a tych prywatnych nie przynosić do pracy. Należy zadbać najpierw o siebie, by móc potem dbać o innych: partnera, dzieci, przyjaciół. Każdy ma jakieś własne źródło "ładowania wewnętrznych akumulatorów": słuchanie muzyki, czytanie, kino czy teatr, praca w ogródku, kąpiel w pachnącej pianie, masaż, sen. Dla przeciążonych emocjonalnie korzystna może być medytacja czy inna chwila samotności: wypad na wieś, łowienie ryb, żeglowanie, wspinaczka górska, spacer po parku. Dobre efekty daje sport i wszelka aktywność fizyczna: jogging, siłownia, aerobic, joga, sporty walki. Działają one oczyszczająco, uwalniając napięcie nagromadzone w ciągu dnia. Dodają sił i energii, wyzwalają endorfiny, podnosząc odporność na stres i choroby.
Wypalenie zawodowe nie jest nieuniknione. Jeśli już jednak wystąpi, trzeba się z nim zmierzyć. Zwłaszcza, że ma ono szkodliwe następstwa psychologiczne nie tylko dla pracowników, ale i ich pacjentów oraz rodziny i przyjaciół. Napięcie nierozładowane w pracy jest nieświadomie przenoszone do domu, co może powodować osobiste i rodzinne konflikty.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki: Bernie S. Siegiel Miłość, medycyna i cuda, Wydawnictwo Limbus, Bydgoszcz 1998.